- Moim zdaniem, nie wygląda to najlepiej, ale chyba da sobie radę. -wzrószyłam ramionami.
- Oby..
- Rose, co Ty wyprawiasz? Bratasz się z wrogiem? -podszedł do nas Alex, wyraźnie niezadowolony.
- Nie rozumiem, o co Ci chodzi. -pokręciłam głową.
- O to, że gra w przeciwnej drużynie, jest wrogiem. I w dodatku cały czas się na Ciebue gapi. -Odwróciłam się i spojrzałam w stronę Maksa. Stał z kolegami, ale tyłem do mnie, ck ten Alex znowu wymyśla.- Mogłeś go lepiej załatwić Jack. -gwałtownie odwróciłam się w ich stronę.
- Żartujesz sobie?! Chciałbyś, aby Jacki był zawieszony, i żeby Maks był bardziej poszkodowany?
- Maks.. hmm ciekawe. Już jesteście na "ty"? Za*ebiscie, znów to robi. -Alex zacisnął szczęke.
- Robi, co? -podążyłam za spojrzeniem Alexa i trafiłam na Maksa. Rzwczywiście, patrzył w naszą stronę, i co w tym takiego? Nagle uśmiechnął się, a ja poczułam jak robie się czerwona.
- Nie no.. zabiję go. -wycedził chłopak przez zaciśnięte zęby i szybkim krokiem ruszył w stronę przeciwnej drużyny.. na Maksa. Kiedy zbliżył się do niego, niby potknął się i kopnął chłopaka w kostkę. Oboje upadli. Maks złapał się,trochę powyżej kostki i skulił się z bólu. Ja, Jacki i kilka innych chłopaków podbieglismy do leżących. Dotarłam tam chwilę po bracie, bo nie mogłam zbyt się wysilać. Maks leżał na trawie, wciąż zwijajac się z bólu, a Alex stał z boku i przygladał się całej sytuacji ze złośliwym usmieszkiem. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Ale dlaczego? Co takiego zrobił mu Maks? Podeszłam bliżej poszkodowanego. Ratownicy medyczni pomagali mu usiąść, w jego oczach zobaczyłam łzy. Aż samej zachciało mi się płakać. Ukucnęłam przy nim.
- Może być złamana.. -stwierdził cicho jeden z ratowników.
- Zadzwonię po karetkę. -powiedzialam i sięgnęłam po telefon.
- Nie.. nie trzeba. -odezwał się piłkarz.
- Ale.. -zaczęłam.
- Dam radę. -Maks próbował wstać, a mężczyźni tylko pokręcili głowami i mu pomogli.
- Maks?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz