Siedziałem w szatni dość długo, czekając aż leki zaczną działać. Schłodziłem sobie jeszcze kostkę specjalnym psikadłem, zawsze zapomnę jak to się nazywa. No ale połączenie tych dwóch rzeczy dało całkiem niezły efekt i mogłem bez łez w oczach kuśtykać. Miałem w planach iść grać jednak w porę zdałem sobie sprawę z tego, że jednak nie dam rady i poszedłem na trybuny. Zobaczyłem tam Rose, więc podszedłem do niej. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła lekko.
- Nie dałem rady spiąć się na tyle, żeby iść tam grać. - westchnąłem siadając. - Cóż, czasem odzywa się we mnie "ciota" - zaśmiałem się cicho.
Rose?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz