***
Po około 15 minutach zaparkowałem na podjeździe przed domem dziewczyny, jej brata miało nie być do późnego wieczora, a ja miałem przypilnować, żeby się nie przemęczała. Zabrałem z siedzenia obok bukiet kwiatów, po czym wysiadłem.
Rose?
Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, brat dziewczyny wyszedł za ochroniarzem i Alexem, pewnie chciał mu coś powiedzieć czy coś w tym stylu. A my siedzieliśmy tak dość długo przytulając się. Zaskakujące jak sprawy szybko przyjmują obrotne działanie. Do sali wszedł lekarz, jednak widząc nas jedynie pokiwał głową i ponownie wyszedł, chyba nie chciał nam przeszkadzać. Pocałowałem dziewczynę delikatnie w skroń po czym ponownie oparłem swoją głowę o jej.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o chorobie? - spytałem gładząc ją lekko po ramieniu.
Rose?
Spojrzałem w stronę drzwi i westchnąłem lekko. Chłopak przeklnął.
- Nigdy się nie nauczysz?! - warknął na nią.
- Nie krzycz na nią. - spiorunowałem go wzrokiem.
- Zamknij ryj. - wycedził przez zęby i w tym samym momencie złapał mnie za koszulkę i wyciągnął na ziemię.
Nie chciałem dalej pokazywać mu, że nie umiem się ubrania i że może robić ze mną co tylko chcę. Była to też chyba okazja żeby pokazać się Rose nie ze strony mięczaka. Walnąłem go z kolana w brzuch, dzięki czemu podniosłem się z ziemi i zyskałem szanse na obronę. Zaczęliśmy się bić, oczywiście ja w przeciwieństwie do niego nie chciałem go zabić, on chyba tak ponieważ jego ciosy były bardzo, bardzo mocne i wymierzane z firią. W końcu wypchnął mnie na stolik, koło łóżka dziewczyny, przez co uderzyłem w nie plecami, co trochę zabolało. Rzucił się na mnie ponownie z pięściami, widząc że w naszą stronę zmierza ochroniarz tylko zasłoniłem głowę rękami. Chwilę później mężczyzna odciągnął go ode mnie, a ja lekko odetchnąłem.
Rose?